niedziela, 24 sierpnia 2014

GWIEZDNE CANDY candy CAndY





Koniec lata, koniec ciepła, koniec zwiewnych sukienek, koniec bosych stóp - już na wyciągnięcie ręki.
Pomyślałam sobie,że może i najwyższy to już czas zrobić wam prezent na jesienne i zimowe czasy.
Uszyłam mini narzutkę w kształcie owalo/koła. Średnica to ok.85cm. Przepikowana swobodnie, granatowa z jednej i pomarańczowa z drugiej strony.
W zamyśle i projekcie pierwszym miała to być leżanka dla bobaska, któremu najlepiej na podłodze, choć niekoniecznie najcieplej.A że sama zawsze miałam problem ze zwijającymi się kocykami pod ruszającymi się bobasem, pomyślałam,że przydałoby się coś miękkiego,trochę izolującego od podłogi ale też sztywnego, na czym maluch śmiało może rozwijać swoją motorykę.Coś co niekoniecznie jest pstrokatą, szeleszczącą i często mało przyjemną w dotyku, matą edukacyjną.
Ale możemy ją też użyć jako dywanik przy dziecięcym tudzież naszym łóżku, jako siedzisko dla bobasów na kuchenne kafelki, jako dywanik wszędzie, gdzie przydałoby się odrobinę ciepła i gwiazd.
Jeśli ktoś miałby ochotę przetestować u siebie taką gwiezdną narzutkę, zapraszam!


Od was chciałabym tylko,żebyście posłali dalej banerek konkursowy - fejsbukowi na swoim profilu,
blogowi na swych blogach :) Lajkujcie jeśli lubicie.I zostawcie komentarz tutaj na blogu.













niedziela, 17 sierpnia 2014

Podróżny pojemnik na zabawki

Natchniona  konkursem u Hally, uszyłam z resztek materiałów, pojemnik samochodowy.
Dotychczas podręczne "must have" moich dzieci były wszędzie, na siedzeniach, pod siedzeniami, w zakamarkach malutkich półeczek na drzwiach, w zagłębieniu hamulca ręcznego...
Dziś wszystko pedantycznie ułożone w koszu na zabawki, wiszącym na siedzeniu pasażera.
Egzamin zdaje śpiewająco, niczego już nie trzeba szukać, wszystko pod ręką..Mii.
Nina zdana jest na dobrą wolę siostry :)

Jeśli ktoś miałby ochotę na taki pojemnik samochodowy - piszcie @

A że piękna pogoda, wyruszamy na wycieczkę. Łapcie słońce, koniec wakacji tuż tuż :(



















Gucia 

piątek, 15 sierpnia 2014

Wieszaki DIY

Pufy są, beton też, pora na wieszaki.
Już czas długi szukam, szukałam, szukać nie będę, wieszaków na kurtoszony, bluzony i wszystkie okrycia wierzchnie, które zalegąją, piętrząc się zawsze szalenie, porą zimową w naszym przedpokoju.
I nie wiem jak to się dzieje, ale u nas w domu panuje moda na wieszanie. Gdziekolwiek nie pojawi się
cypel, cypelek, wieszak, wieszaczuń, cokolwiek z haczykiem - zaraz zawisa na nim "coś".
To może być czapeczka z daszkiem, bluza, ręcznik, klucze, okulary, torba, nosidełko, parasol...
W naszej garderobie ostatnio zawisł jeden, wygrzebany od taty z garażu, taki ot zwykły wieszak.
Zadowolona, myślę sobie,ogarnie trochę przestrzeń, powieszę sobie torebkę, szlafrok. Dziś wisi na nim połowa garderoby męża, 3 torebki, bluzy od święta noszone..słowem - piętrzy się na ścianie góra.
Strach się bać co będzie w naszym, minimalistycznym przecież przedpokoju.
Póki co, wszyscy domownicy obchodzą nasze nowe nabytki z dozą dystansu i nieśmiałości, nikt nie odważył się jeszcze nic zawiesić, chyba ,że na próbę ;)
Wisi więc, a właściwie wiszą, gołe, golutkie.Niech się nacieszę, bo jak przyjdzie jesień, zacznie się zatrzęsienie.I przez kolejne pół roku nie zobaczę ani jednej gwiazdki i ani jednego serducha.

A teraz małe DIY, prosta rzecz, a cieszy.Wykonanie super easy, bez zdjęć krok po kroku,ale napiszę,
być może ktoś się skusi, żeby u siebie zrobić sobie wieszakownię według własnego projektu.

-kawałek dechy wszelakiej, jaka komu pasuje, u mnie z Leroy Merlin - choć marzyła mi się
stara i styrana życiem..
-pomalować według uznania, ja biłam się długo z kolorami, w końcu stanęło na przecierce :
farba bazowa: żółta, świeczką przejechane ranty, kolejna porcja farby: szara, na koniec przecieramy papierem ściernym i wychodzi efekt " postarzałam się",lakier bezbarwny
-gromadzimy wieszaczki wszelakie, jest ich na rynku zatrzęsienie, u nas gałki do mebli - montujemy, przycinamy końce, bo zwykle są dość długie, wiercimy dziury na mocowanie i do ściany z nimi!

A oto efekt u nas, przedpokój ciągle w toku zmian więc znów tylko zajawka.
Duży jest nasz, mniejszy, córzyn, koniecznie różowy.
W pozostałych rolach : Ninka.






















przedpokój w betonie



Gucia









poniedziałek, 11 sierpnia 2014

pufy dwie - stare jak nowe



Na pierwszy strzał poszedł salon.Mimo iż jeszcze nie skończony, bo tartak każe nam czekać i czekać, wymyśliłam sobie szybki remont przedpokoju :) Tak w międzyczasie.
Zadzwoniłam do męża, mówiąc :" wyniesiemy tylko tą zajmującą miejsce szafę i pomalujemy na biało".
Raz dwa i będzie gotowe! A do wszystkiego zmobilizowała mnie wolność jednocórkowa, druga została u babci na noc.
I jak to zwykle bywa choć nie wiem jak to się dzieje, remont trwa...
Białe ściany zostały dwie, dwie pozostałe - betonowe.Zawsze lubiłam loftową, betonową surowość.
Kupiliśmy dwa wiaderka "betonu" i zaaplikowany, cieszy moje oko.
Zresztą o detalach może uda się jutro, dziś chcę tylko pokazać dwie pufy.
Mieliśmy je w naszym starym mini domku.Wiem,że są okropne i straszyły nas całe dwa lata.
Do nowego mieszkania dostały zakaz wstępu, do czasu kiedy nie chcąc inwestować, wymyślałam jakieś siedziska do przedpokoju.
Przywiozłam i wymyśliłam,że wydziergam na nie pokrowce grubym szydełkiem - tak jak tutaj.
Ale co w międzyczasie? Uruchomiłam overlock, znalazłam dresową dzianinę w żółtym i szarym kolorze.
15minut później pufy wyglądały jak nowe.
Zresztą sami oceńcie.
Może jutro uda się zamocować wieszaki, które właśnie się robią i pokażę wam całość.
A póki co uciekam, bo dziś dzień nie ten. Może przez ten deszcz.
Ninka padła o 18tej i śpi twardo, Mia z oczkami jak szparki pożera trzecią kromę z ogórkiem!


odrobina przedpokoju

 




stare ochydki

środa, 6 sierpnia 2014

pik pik pi-kuje

Szyję, lubię, uwielbiam właściwie.
Praca marzenie, robię, co kocham, odnalazłam to co kocham - wiem jakie to trudne.
Odkryć, uwierzyć,że to jest moja droga, podążać nią. Nie znudzić się po pierwszym miesiącu. ;p
Ale droga drogą, miłość miłością ...przy tym projekcie marzyłam o końcu.
Uwielbiam narzuty, pikowania, patchworki i wszystko co duże, na czym można się położyć i czym przykryć.
Ale nie wiem jeszcze jak to się robi, używając zwykłej maszyny,  polubić kilkudniowe wycieczki igłą po
materiale..?
Narzuta na życzenie pewnej pani, biel z różem, do tego poduszki. Pikowania - paseczki wzdłuż.
Wymiary 120x200cm.
Łatwo nie było, ciekawie też nie - ale sama chcę sobie taką uszyć, tyle że większą, patchworkową, na swoje łóżko w sypialni. Dobrze pokosztować nowych rzeczy, oby nie za często, bo mogę skończyć z maszyną za oknem! Podziwiam wszystkich narzutowców, jak babcię kocham.
Ale przy tym kilka pomysłów wpadło do głowy, więc chwytajmy się tego co nowe, bo fajnie ze świeżością w głowie.











zapikowana Gucia 


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...