A że został jeszcze tylko miesiąc, nie sposób nie napisać, nie wytłumaczyć i nie przeprosić, bo być może w pracowni gucinej ucichnie na czas jakiś. Codziennie buduję swoją wiarę, że wcale przerwy nie będzie,że
dam radę i maszyna dostanie swoją dzienną dawkę moich pieszczot.
Ale choćbym nie wiem jak dywagowała, tylko czas i ona pokaże.
A ta ona będzie już trzecią kobietą w rodzinie!
Mimo iż brzuch przysłania już najbliższe pole widzenia, szyję ile mogę, kończę zamówienia i wierzę naiwnie,
że nadal mogę przyjmować nowe!
Chciałam też trochę nadgonić moje prace, uszyć wszystkiego nieco ponad zapotrzebowanie,ale z tym jakoś ciężko idzie.
Otworzyłam sklep na daWanda.pl ale póki co pustkami świeci,bo czasu brak i nie ma co zaproponować :(
Czuję się ostatnio jak jakaś szalona telewizyjna celebrytka, która w głowie ma poród i powrót do pracy najlepiej 3 tygodnie po!
Nie wiem jak to wygląda z perspektywy innych mam pracujących hand made`owo w domach,ale
moja nadzieja nie słabnie - z dwoma córkami będzie bardzo podobnie jak z jedną, dam rade!
Niewiele poza pojemnikiem na skarpety uszyłam dla maleństwa w brzuszku.
Jak to mówią, akurat u mnie się sprawdza, szewc bez butów chodzi...wobec mojej córy mam wiele szyciowych planów i niewiele realizacji gotowych.
Drugiej zdołałam dziś uszyć koc zimowy, gruby i milutki jako że z minky polar po jednej stronie.
Wiem,że jest ich już wszędzie mnóstwo,ale mam do nich taką słabość,że obiecałam sobie w końcu uszyć
choć jeden. No i skoro jest już jeden to córa starsza też taki chce,bo "miluti", a tak na wstępie to myślała,że to może dla niej mama uszyła..ale że jest niesamowicie kochana, problemów z oddaniem kocyka nienarodzonej jeszcze siostrze, nie było.
Szyłam też ostatnio dużo mięty gwiaździstej.
Powstała zasłona balkonowa, ale zdjęcia brak - ciężko byłoby uchwycić jej urok na leżąco ;p
A do tego ochraniacz na całe łóżeczko.Namęczyłam się przy nim trochę, bo nie dość że to mój pierwszy taki to jeszcze taki duży. Mniejsze rzeczy jakoś łatwiej ogarnąć...
A tak poza nowościami to starocie też są - w nowych odsłonach :
te święta na wypadek gdybym do grudnia miała rozwód z maszyną ;p |
podusie :
woreczki :
To tyle na dziś. Dodać mogę jeszcze tylko kaszel, drapiące gardło i masakryczne zgagi :(
"always look at the bright side of life"
Guciu, nasze zachwyty nad Twoimi pracami nie mają końca :) Mamy nadzieję, że mimo wszystko, rozwodu z maszyną nie będzie. Trzymamy kciuki i za to i za szczęśliwe rozwiązanie. Pozdrawiamy i wracaj do nas szybko!
OdpowiedzUsuńdziękuję kochane moje :):) póki co trzymam maszynę mocno za kabelki ;p
Usuń