Pierwszy raz środek uszyty z dwóch tkanin, tak jak strona zewnętrzna.
Ostatnio ciężko idzie z szyciem, dziećmi i upałem wszechobecnym i jakże bezlitosnym.
Czuje się jak lepiec, wszystko klei się do mnie a ja do wszystkiego.
W gwoli wyjaśnienia dodam,że mieszkanko moje ukochane mieści się na poddaszu - nie trzeba wiele tłumaczyć wszystkim poddaszowcom. Lato bywa dla nas okrutne.
I jest też u mnie cecha brzydka okrutnie - "na ostatni moment" jest najbardziej mobilizujące.
Jak to zmienić? Ja się poddaję. Tak też i teraz, znów zostały noce i nieprzytomne poranki.
Ogromny pojemnik wraz z mniejszymi wkrótce w nowym domu.
A lista "na wczoraj" wisi, straszy i....mobilizuje.
Biorę się do pracy.Odszyć zamówienia i zacząć znów coś po swojemu. Deszcz akompaniuje maszynie.
przygarnął Mijuśkowe przytulańce |
przysiadł na komodzie |
przytulił dziergańca |
rozpanoszył się na fotelu, bo lubi się kręcić |
Gucia
Ale popatrz, jakie cuda powstają nocą! Cechę "na ostatni moment" posiadam również, nie potrafię inaczej. No nie da się po prostu :) Jakoś to działa, choć jest stresujące. Poddasza współczuję latem, my na poddaszu mamy sypialnie, w upały przenoszę się na dół do salonu :)
OdpowiedzUsuńTak właśnie sobie o tobie myślałam trochę z tymi "ostatnimi momentami".Nie można mieć samych cech doskonałych !
UsuńStresujące czasem bardzo, ale mobilizacja gwarantowana.
Tego się właśnie bałam (że o mnie myślałaś pisząc o "ostatniochwilowcach" ;) )
Usuń